poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Zawiniłem, Maja wybacz. Błagam. /W. Włodarczyk

Samotność to najgorsze co spotkało mnie do tej pory. Wieczorami płaczę z zimna mimo iż jestem przykryty grubą pierzyną. Chcę poczuć ciepło drugiej osoby. Dlatego gdy już nawet nie mam siły na płacz dzwonię do Majki. Delikatnej dziewczyny, którą wykorzystuje. Ale tylko psychicznie. Zawsze przychodzi ze spuszczoną głową, smutnymi oczami i polikami mokrymi od płaczu. A dzisiaj wpuszczam ją wesołą, delikatnie pomalowaną z pięknym uśmiechem na twarzy. Zasiada na fotelu pełnym ubrań i zerka na mnie wesołymi oczętami.
- Wyjeżdżam. - oznajmia prawie krztusząc się szczęściem - Poznałam kogoś. Kochamy się bardzo, rozumiemy się prawie bez słów. Wojtek, ja naprawdę go kocham! To cudowne uczucie.
- Słucham? Wyjeżdżasz?! - nie wierzę i nie chcę wierzyć w to co słyszę - Myślałem, że to ja jestem tym, z którym chcesz gdziekolwiek wyjechać.
- To nie tak daleko. Tylko Rosja. - jej uśmiech powoli przeradza się w smutek
- Rosja?! Kim on jest?
- To Matthew. Gra w Zenicie, chcę jechać z nim. - spuszcza wzrok - Wojtek nigdy nic Ci nie obiecywałam. Nie powiedziałam, ze Cię kocham. Jesteśmy, byliśmy i będziemy tylko przyjaciółmi. Myślę, że Ty też tak mnie traktowałeś. Przecież dzwoniłeś tylko gdy zżerała Cię samotność. Nie śmiałeś się ze mną tylko płakałeś.
- Majka, ja się nigdy nie śmieję. Zostań. - proszę ją o to choć sam nie wiem z jakiego powodu. Maja nigdy nie wzbudzała u mnie pożądania. To piękna i inteligentna dziewczyna, ale nie dla mnie. Traktowałem ją raczej jak siostrę.
- Nie. - powoli podnosi się. - Przepraszam jeśli mam za co.
Wyszła. Znów smutna. Z mojej winy tracę wszystkich których uważam za ważnych. Dlatego Maję postanawiam zatrzymać. Wbrew jej woli.
Od Bartosza Kurka biorę numer telefonu do Andersona. Dzwonię do niego i umawiam się na spotkanie. Jest niechętny, ale zgadza się gdy mówię, że chodzi tu o Maję.
Wchodzi jak zwykle pewnym krokiem z głową podniesioną do góry. Nie czekam aż zamówi coś do picia tylko przechodzę do sedna.
 - Zostaw Maję w spokoju. Jest moja. Znamy się już kilka lat. Wiem o niej więcej niż ona sama. - patrzę na niego wzrokiem pełnym nienawiści.
 - Ciekawe czy wiesz, że zawsze wraca od Ciebie smutna albo zapłakana. Ciekawe czy wiesz, że jest ze mną szczęśliwa, że najbardziej chce się od Ciebie uwolnić, że boi się Twoich napadów samotności. Nic nie wiesz. - mówi spokojnym, opanowanym tonem - Kocham ją jak jeszcze nie kochałem nikogo więc nie pozwolę Ci żebyś dalej ją krzywdził. Zasługuje na szczęśliwe życie. I tak poświeciła Ci za dużo czasu.
- Kiedy wyjeżdżacie? Chce się tylko pożegnać.
- Dzisiaj o 2 w nocy mamy samolot. Nie będziemy czekać.
Zszokowany wstaję i wychodzę. Na pewno chciał mnie tylko sprowokować. Wymyślił to na poczekaniu. Oprócz zawodu siatkarza byłyby idealnym aktorem. Przecież jestem ważny dla Mai. Chcę w to wierzyć.
Te kilka godzin przed wyjściem były najgorsze w całym moim życiu. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Wypiłem butelkę za dużo wódki i czułem się skołowany. Żołądek podchodził mi do gardła. Łzy leciały na moje poliki, ubranie i meble. Krztusiłem się wrzeszcząc niezrozumiałe, pijackie zdania. Dopiero gdy Maja ma wyjechać wszystko zrozumiałem. Że skrzywdziłem ją bardziej niż chciałbym przyznać, że ze mną nigdy nie była szczęśliwa. Tylko, że może jeszcze być. Gdyby tylko chciała, zobaczyła, że mi zależy. Głupia wiara nie pozwalała mi zostać w domu i o 1:30 wyszedłem z domu. Nie mądry, pijaczy rozum pozwolił wsiąść mi do samochodu i wyjechać w szaleńczym tempie. Wjechałem na lotnisko po drodze ocierając bok samochodu o znak stopu. Dodałem gazu gdy zobaczyłem Maję z tym siatkarzem kiedy przechodzili przez pasy. Myślałem, że zdążę wyhamować. Nie udało mi się. Coś ciężkiego odbiło się od szyby mojego auta, rozbijając ją w drobny mak. Ktoś krzyczał i biegał. A ja siedziałem w aucie zszokowany. Bałem się wyjść i sprawdzić kto i jak bardzo został poszkodowany. Po chwili przyjechała karetka, jej światło mnie oślepiało. Zakryłem oczy i czekałem. Dwóch policjantów kazało mi wyjść i położyć ręce na maskę, a ja nawet nie miałem siły i ochoty skinąć palcem więc wyciągnęli mnie siłą.
Odwróciłem się w stronę karetki. Nie mogłem dojrzeć kogo zabierają, kto wsiada. Nie mogłem usłyszeć co krzyczą. Byłem w szoku.
Nie zostałem skazany tylko dlatego, że jestem siatkarzem i sędzia kibic się zlitował. Znalazł jakieś czynniki łagodzące. Nie słuchałem co mówiono na rozprawie. Nie miałem zamiaru dowiedzieć się czy przeżyli i w jakim są stanie. Wyjechałem do Włoch. Powoli dochodziłem do siebie. Moje życie wyglądało co raz lepiej. Grałem, trenowałem. Wszystko powracało do normy. Tylko, ze pewnego dnia kolega z drużyny powiedział mi, że jego przyjaciel Matt Anderson przyjeżdża w odwiedziny i czy mógłbym popilnować jego synka. Ciekawość zwyciężyła. Zapytałem co u niego.
- Miał wypadek, został potrącony. Jakiś pijany idiota wjechał w niego i jego narzeczoną na pasach. Jakbym miał okazję to zajebałbym tego co prowadził. Nic poważnego mu się nie stało, za pół roku powinien wrócić do gry. Ale jego dziewczyna... jest w śpiączce. To już jakiś rok. Lekarze nie dawają jej szans, ale Matt kocha ją jak wariat i przylatuje tu żeby szukać dobrych lekarzy, którzy mogą jej pomóc. Myślisz, że mu się uda?

---
Napisane 5 minut temu.
Bo o Włodim miała być bajka ale mi się nie podobała i wyszedł dramat. No jak zwykle.
Jak tylko wrócę do domu i będę miała wreszcie chwilę na Wasze blogi i mojego to będę komentowała i poprawiała swojego. Dodam archiwum, napiszę coś  fajnego. Mam pomysły, tylko czasu brak.
Następny chyba dopiero za dwa tygodnie albo nawet trzy. Chyba, że znajdę chwilkę.
Kocham, do następnego :)

A jeszcze tak z ciekawości: Jak myślicie, ile mogę mieć lat? :)



9 komentarzy:

  1. Jeeeej...
    Jak ja kocham te twoje dramaty! :)
    Jak zwykle wpadłam w trans czytając historię o Włodarczku.
    Zaszokowało mnie to co się stało pod koniec. Pijany wsiadł do samochodu, potrącił Matta i Majkę co doprowadziło do tragedii...
    Ech...co mnie zdziwiło najbardziej? Że nie został ukarany. Nie ważne czy jest siatkarzem, czy sędzia jest kibicem. Powinien zostać skazany. Tu nie ma czynników łagodzących. Prowadził pod wpływem alkoholu i spowodował wypadek.
    Czekam na następny oczywiście :)

    Ile masz lat? No pewnie nie więcej niż ja (tak sądzę) :) 18? No może troszkę mniej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wojciech zachował się jak typowy egoista.
    Ale powinien dostać wyrok. Powinien niedowołalnie i bez zawieszenia, bo prowadzenie po pijaku właśnie tak się kończy. Szczęście, że nikt nie zginął.

    OdpowiedzUsuń
  3. Te twoje dramaty przyprawiają mnie o normalnie nie wiem co! Ciągle chce nowe historie i więcej i więcej. Jak ty to robisz?
    Pozderki ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Wojtek spapral sprawe, delikatnie mowiac..
    Po co zatrzymywal Majke, skoro traktowal ja jak siostre? Dlaczego pozwolil sobie na picie? I dlaczego nie chcial pozwolic Majce na szczescie, jesli on sam nie mogl jej go dac?
    Poczucie winy go zje. Predzej czy pozniej stanie sie wrakiem. I warto bylo?
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Takiego dramatu to się tutaj nie spodziewałam. Wyszło super. Ciekawe czy Wojtek przyzna się teraz do winy.. W sumie to jakoś mi się nie wydaje. Powinien być wcześniej skazany. W końcu trzeba brać odpowiedzialność za swoje czyny.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem co napisać,zatkało mnie...Wojtek powinien ponieść konsekwencje swojego czynu.Powiedziałabym,że nawet był egoistą-do czasu.Może i lepiej,że zmieniłaś na dramat.Wolę takie historie.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. O KURWA...
    więcej z siebie nie wyduszę...

    OdpowiedzUsuń
  9. podoba mi się, to stanowczo jedna z moich ulubionych historii tutaj.
    Dobrze, że Wojtek dowiedział się o stanie Majki. Nie poniósł kary, którą powinien ponieść, więc niech go chociaż wyrzuty zżerają.
    Z jednej strony szkoda mi Matta, z drugiej to, że on tak wierzy i się o nią troszczy, jest niesamowite.

    OdpowiedzUsuń