- Andrzej,
przestań! - 20latka krzyknęła rozbawiona w stronę młodego siatkarza. - Zaraz
się uduszę!
- Okej,
okej. Na dzisiaj koniec, bo jeszcze naprawdę mi tu umrzesz na moim łóżku. -
Wrona zaprzestał łaskotać swoją przyjaciółkę - Nie chciałbym żyć ze
świadomością, że na moim wielkim łożu leżał trup. Musiałbym się chyba
wyprowadzić.
- To by nic
nie dało. Ja jako duch chodziłabym za Tobą cały czas.
-
Przynajmniej bym Cię nie stracił i nie zapomniał jak potrafisz wkurzyć. -
zażartował Andrzej
Adriana
spojrzała na niego karcącym wzrokiem, ale po chwili wybuchła śmiechem.
--,--
Rozmowa z
Adrianą była jedyną formą spędzenia czasu z dziewczyną. Przyjaciółka Wronki
nigdy nie była towarzyska, szalona czy
chociaż trochę odważna. Andrzej miał to szczęście, że Adriana była przyjaciółką
jego siostry - Weroniki. Werka na siłę chciała żeby jej przyjaciółka i brat
poznali się, a że była bardzo upartą dziewczyną, dopięła swego. Pomimo wielu
przeszkód ze strony przyjaciółki jakimi były nieśmiałość i lęk przed tak
wysokim mężczyzną w dodatku z brodą, udało się doprowadzić do ich spotkania, na
którym to Ada nawet wypowiedziała kilka słów. A gdy Andrzej zobaczył jaki
problem ma nowo poznana znajoma, postanowił sam wyjść z pomysłem częstszych
spotkań. Po roku nie było już żadnych barier między znajomymi, a później nawet
zaczęli się przyjaźnić.
Czasem
tylko siatkarzowi przeszkadzała w Adrianie jej powaga. Studiowała prawo i uważała, że nie powinna
wariować gdyż już niedługo będzie szanowanym prawnikiem. Dlatego też gdy
Andrzej proponował nieplanowany wyjazd nad Morze, skok na bungee czy nawet
pójście na imprezę, Adriana odpowiadała krótkim "Nie". Zawsze miała
wszystko zaplanowane w swoim małym kalendarzyku. Lecz po dwóch latach
znajomości z człowiekiem, który jest wariatem, musiało się to zmienić.
--,--
Gorączkowo
przeszukiwałam swoją torbę, w której powinien leżeć mały, czarny notesik z
planem dnia. Nie było go. Zdenerwowana zadzwoniłam do Andrzeja z pytaniem czy
przypadkiem go nie widział
- Tak,
właśnie jadę Ci go odwieźć. - usłyszałam w słuchawce - Zostawiłaś go u mnie na
blacie. Będę za kilka minut.
Dzięki
Bogu. Tak bardzo się o niego martwiłam. Nigdy nie rozstawałam się z moim
kalendarzykiem. Co roku kupowałam nowy i nie wyobrażam sobie jak można żyć bez
takiego dodatku. Tak bardzo pomagał w codzienności.
Po chwili
usłyszałam dźwięk dzwonka. Wpuściłam przyjaciela do środka i przywitałam się z
nim całusem w policzek.
- Dzięki,
nie wiem jak mogłam go zapomnieć, nigdy mi się jeszcze to nie zdarzyło.
W
odpowiedzi Wrona uśmiechnął się tajemniczo.
- Co
dzisiaj robisz? - zapytał
- Hmm.
Sprawdzę. - otworzyłam notesik. - Za minutę mam porwanie później dentystę.
Przeczytałam
i po chwili gwałtownie podniosłam na niego wzrok. - Jakie porwanie?
- Takie! - krzyknął
i przerzucił mnie sobie przez ramię
- Jak to?!
Puść mnie natychmiast, nie miałam tego w planach. Jesteś złośliwcem i Ty mi to
wpisałeś! To się nie liczy! - krzyczałam i próbowałam wyrwać się z jego
uścisku. Niestety był żelazny.
Andrzej
wrzucił mnie jak worek ziemniaków na tył swojego auta i zanim zdążyłam się
otrząsnąć i uciec, ruszył z piskiem opon. Nie wiedziałam co myśleć i co robić.
Byłam zaskoczona.
- Za
godzinę będziemy na miejscu, tam poważnie porozmawiamy. Możesz iść spać jak
chcesz, posłuchać muzyki, bo wiem, że nie odezwiesz się do mnie. Ale przejdzie
Ci. - spojrzał na mnie i posłał uroczy uśmiech.
Zatrzymaliśmy
się w lesie pośrodku którego znajdowało się wielkie jezioro. Przyjaciel złapał
mnie za rękę i zaprowadził na małą wysepkę.
- Mam tego
dość. - westchnął. - Ty nie umiesz żyć.
- Nie
rozumiem. - zerknęłam na niego spod długich, czarnych rzęs. - Przecież
oddycham, jem.
- Planujesz
swoje życie, nie umiesz cieszyć się z chwili. Nie ryzykujesz, nie poznajesz
nowych miejsc, ludzi. Jesteś nudziarą. Masz tylko 20 lat, mogłabyś robić tyle
rzeczy. Nie masz nawet własnego hobby. -
w tym momencie chciałam mu przerwać - Czytanie kodeksu prawa się nie
liczy! - uprzedził mnie. - Byłaś kiedyś w jakimś klubie, pływałaś w jeziorze, jechałaś
rowerem przed siebie, bez celu, opuściłaś godzinę zajęć na rzecz czegoś
szalonego? Nie.
Spuściłam
głowę. Nie wiedziałam co powiedzieć. Było mi wstyd, ale również poczułam się
urażona.
- Taka już
jestem. - wzruszyłam ramionami. - Inna niż ty.
- Nie, nie
jesteś! - krzyknął i wstał gwałtownie - Wydaje Ci się, że jesteś idealna i
poukładana. Nikt nie jest. A ty tylko marnujesz swoje najlepsze, młode lata.
"Carpe diem " Nie zatracaj się w codzienności. Żyj chwilą.
Zachowujesz się jak zgorzkniała piećdzisięciolatka. A nawet gorzej. Już nawet
nasze rozmowy są poważne, a kiedyś były chociaż małą odskocznią.
Przez
kolejne 10 minut siedzieliśmy w ciszy. Każde z nas miało mętlik w głowie.
W końcu
wstałam i zaczęłam powoli wchodzić do wody.
Zapiszczałam gdy weszłam do łydek, woda była ciepła, ale moje ciało nie
było przyzwyczajone.
-
Wchodzisz? - spytałam zaskoczonego Andrzeja
- Twoja
marynarka. Umoczysz ją! To Twoja ulubiona. - szepnął Wrona podchodząc do mnie i
patrząc w oczy
- Nie, nie
jest moją ulubioną. Już nie. - odszepnęłam i spojrzałam na jego usta z lekkim
rozmarzeniem.
W momencie
gdy gracz Skry zbliżył swoje usta do
moich odwróciłam się z usmiechem i weszłam głębiej do wody. - Nie umiem pływać.
- zaśmiałam się i wskoczyłam do letniej cieczy
Zaczęłam
spadać na dno, przymknęłam oczy. Nie myślałam o konsekwencjach, nie bałam się.
Przecież jest Andrzej.
Po chwili
Wrona podpłynął do mnie i złapał w pasie. Wyciągnął mnie na powierzchnie.
Gwałtownie zaczerpnęłam powietrze. Gdy mój oddech się unormował podeszłam do
Andrzeja.
- Jak na
pierwszy raz, to była nawet szalona sytuacja.
Dzieliły nas centymetry. Stanęłam na palcach,
a on delikatnie się schylił. Musnęliśmy się ustami by po chwili zachłannie się
całować.
- Żyj
pełnią życia.
---
Muszę wam coś uświadomić. Niestety jest to jedna z nielicznych wesołych historii jakie tu będa, bo po prostu nie umiem ich pisać. Pewniej czuję się w smętach, niestety :) Dlatego też jestem średnio zadowolona z Andrzeja, który początkowo był inny. Ale w komentarzach kilka z Was wspomniało, że macie nadzieję, że Wronka będzie wesoły więc jest.
Bardzo dziękuje za wszystkie cenne komentarze, podnosicie mnie na duchu! :)
I mam małą prośbę. Jak byście mogły to chciałabym się dowiedzieć coś o swoim stylu pisania, bo nie wiem co zmienić :)
Do Fabiana!
nooo pomysłowo :D Pani Idealna? czemu nie. planować może każdy :D
OdpowiedzUsuńczekam na tego Fabianka :)
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńNic nie zmieniaj w swoim stylu pisania! A Wrona wyszedł ci całkiem nie źle. Z lekka inna ta historia, bo o pani perfekcyjnej jeszcze nie czytałam. Czekam na Fabiana.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
P.S. Jeśli możesz to nadal mnie informuj.
Jak widać w każdym drzemie istotą zwariowana :) świetne opowiadanie, styl pisania jak dla mnie bardzo przyjemny do czytania
OdpowiedzUsuńCzekam na Fabiana
Pozdraiwiam, Luna :*
Ps: możesz mnie informować o nowościach?? :*
Twój styl pisania jest bardzo przyjemny do czytania dlatego nie musisz nic zmieniać ;)
OdpowiedzUsuńA co do historii to wystarczy jeden impuls, jedna osoba, jedno wydarzenie, żeby w monotonne i nudne życie wkradła się odrobina szaleństwa, którego każdy z nas potrzebuje :) a po za tym jest tu Wrona, wiec helloł juz tym mnie kupiłaś xd
Czekam na Fabiana :*
zapraszam na 10poprawiony rozdział *http://siatkowka-milosc-nadzieja-przyjazn.blog.pl/
OdpowiedzUsuńInformacje o nowych rozdziałach (tylko jeśli o to poprosiłam) zostawiaj w zakładce "Kontakt. Reklama" inaczej będą one usuwane.
UsuńW stylu pisania nic nie zmieniaj bo piszesz świetnie :D Szkoda, że będzie mało wesołych opowiadań bo wole je bardziej niż smęty, ale jeżeli lepiej się w nich czujesz to pisz z chęcią poczytam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;**
Moim zdaniem styl jest świetny, jedyne co zauważyłam to "wyjazd nad Morze" - cóż, uważam, że skoro to "morze" nie było nazwą własną (np. Morze Czarne, Morze Bałtyckie), to powinno być pisane małą literą. Ale czymże jest ten drobniusi szczególik w tak pięknej opowieści ;) Kierując się rozsądkiem, powinnam protestować przed małą ilością wesołych opowiadań, ale moje serce krzyczy: TAK TAK! Cóż ja poradzę, że lubię się wzruszać :D
OdpowiedzUsuńCo do pani Perfekcyjnej, to po trosze ją rozumiem, sama lubię mieć wszystko mniej więcej zaplanowane i kiedy coś nie idzie po mojej myśli cholernie się wkurzam. Ale oczywiście bez przesady, potrafię być spontaniczna(co niestety zazwyczaj nie kończy się pozytywnie).
Czekam na Fabiana, bo dawno nic o nim nie czytałam i informuję, że u mnie również pojawił się nowy rozdział ;)
Pozdrawiam serdecznie,
India :*
Niesamowicie poukładana dziewczyna. Nawet nie sądziłam, że tak można.
OdpowiedzUsuńŻyć według kalendarzyka?! Matko Boska!
Dobrze, że Andrzej jako jej przyjaciel jakoś przemówił jej do rozsądku a potem już poszło jak poszło, czyli bardzo dobrze :)
Czekam na Fabiana, pozdrawiam :*
Jak pięknie! :) Bardzo mi się podoba taka wesoła historia. Andrzej w roli najlepszego przyjaciela, jak najbardziej na tak :) Oczywiście poprzednia historia z Kubą również świetna, ale chyba, każdy woli szczęśliwe zakończenia. Niemniej jednak, ja będę czytać również te smutne historię ! :) Pozdrawiam i czekam na następny ! :)
OdpowiedzUsuńmega *.* kurde tak bardzo mnie irytują ludzie którzy nie potrafią żyć ;/ a raczej jest mi ich żal...cholernie mi się podoba to co piszesz ;)) oby tak dalej ! ;)))
OdpowiedzUsuńMasz naprawdę fajny styl pisania i przy nim pozostań :) Pisz jak uważasz,bo osobiście ja wolę historię be happy endu :) Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*